Chciałoby się wrócić na ukwiecone łąki, a tu zima wciąż nie odpuszcza. Na skutym lodem rozlewisku pod wierzbami nie sposób dojrzeć nawet plam zieleni. Jedynie czasem wiatr zawiewa charakterystyczny kwaśny zapach rozmarzającej powoli podmokłej ziemi. Być może tej świeżo zbuchtowanej (zrytej) przez dziki. W gęstych koronach rozłożystych olch powitalnie ćwierkają czyżyki. Dobiegający z oddali żurawi klangor w zaistniałych okolicznościach przyrody przypomina jednak bardziej skargę niż odgłosy radości. Dopiero przelatujący nad naszymi głowami klucz gęsi rozbudza nadzieję na to, że wkrótce nadejdzie tak upragniona przez wszystkich wiosna. To właśnie dzisiaj członek Towarzystwa Przyrodniczego "Bocian" ornitolog i pasjonat wierzby głowiastej Pan Adam Tarłowski postanowił zorganizować dożynki wierzbowe, czyli dokończyć rozpoczęte miesiąc wcześniej w ramach wydarzenia XI Dzień Wierzby Głowiastej ogławianie wierzb głowiastych znajdujących się na terenie gospodarstwa sędziwego Pana Henryka Mikulskiego w Górkach Kampinoskich. Cięcia konieczne choćby ze względu na bliskość drogi przebiegającej wzdłuż szpaleru wierzb. Przyznam, że gdy porządkowałam razem z najmłodszą wolontariuszką Basią pocięte drewno, obwód jednej z gałęzi podziałał na wyobraźnię. Nie trudno było przewidzieć tragicznych konsekwencji złamania takiej gałęzi w czasie wichury i jej upadku na drogę. Była naprawdę potężna, a przecież to zaledwie rezultat 10-letniego przyrostu! Z uwagi na niesprzyjające warunki pogodowe miesiąc wcześniej cięcia tych gałęzi nie mogły zostać przeprowadzone, ponieważ istniało niebezpieczeństwo uszkodzenia linii elektrycznej zasilającej świeżo postawione latarnie w przypadku, gdyby wiatr zawiał ścinaną gałąź na drogę, po której w ciągu dnia porusza się ponadto wiele pojazdów, rowerzystów i pieszych. Niektóre uśmiechnięte twarze były nam już znajome. Powitalne "dzień dobry" co raz przerywało monotonny odgłos pilarki. Mijająca nas grupa pań na rowerach zaklinała, by im czasem na głowy przypadkiem nie spuścić jednego z potężnych konarów. Tym razem jednak gałęzie były cięte z wykorzystaniem dodatkowego sprzętu i żaden wypadek nie wchodził w grę. Praca pomocnika była w tym przypadku kluczowa dla pomyślności całej operacji. Jedna osoba umiejscowiona na wierzbowej "głowie" owijała grubą i długą linę wokół gałęzi i podcinała ją, druga asekurowała operację z ziemi, zawczasu oddalając się i naciągając linę tak, aby gałąź upadła w zamierzonym kierunku. O żadnym wypadku nie było więc mowy. Wkrótce w oddali dało się posłyszeć odgłosy innej pilarki, a na placu obok zebrała się grupa mężczyzn, by utwardzać gruzem polną drogę. Na ulicę wyległy nawet dzieci by strzelać gole do prowizorycznych bramek z plastikowych butelek. Czyżbyśmy naszymi działaniami zainspirowali lokalnych do pracy, a może to zwykły przypadek i świadczy bardziej o świadomości zbliżającej się wraz z wiosną ciężkiej pracy na roli. Choć pochmurny marcowy poranek nie zachęcał do działań w plenerze, chętnych do pomocy stopniowo przybywało. Ostatecznie zebrała się grupa dziesięciu osób, wśród nich była również najmłodsza uczestniczka rezolutna Basia, która choć miała zaledwie 5 lat, sama wyrywała się do pomocy przy porządkowaniu gałęzi. Towarzyszył nam również pies Łapa, który chyba jedynego sensownego uzasadnienia dla naszej obecności na miejscu upatrywał w pieczeniu kiełbasek i pianek nad ogniskiem. Prace zostały zakończone około godziny 14. Plan na ten rok został zrealizowany. Ogłowione zostały wszystkie wierzby wzdłuż drogi. Być może jeszcze w tym roku stare wierzbowe głowy zazielenią się młodymi pędami. W ciągu dnia znalazła się nawet chwila na krótki spacer do jednej z pobliskich piwniczek, która obecnie nie pełni już swojej pierwotnej funkcji przechowywania żywności, a więc tradycyjnej lodówki i zamrażarki, a wykorzystywana jest jako zimowisko dla nietoperzy. Aż trudno było uwierzyć, że te pożyteczne ssaki są tak małe, że z łatwością przecisną się przez wąskie szpary między drzwiami i murem. Niestety kluczyk nie pasował do kłódki. Czyżby Pan Adam postanowił sprowokować nas do udziału w kolejnym XII Dniu Wierzby Głowiastej na Mazowszu za rok? Propozycja nie do odrzucenia. Po drugiej stronie rozlewiska na cięcia czekają już kolejne wierzby. Gdy zaczęliśmy się rozchodzić, zza chmur wyszło w końcu słońce, rozświetlając otaczający krajobraz iskierką nadziei na wiosenne ocieplenie, a nam zwiastując w nagrodę za wolontariacki czyn piękne słoneczne popołudnie. GALERIA Kliknij, aby powiększyć
2 Comments
Victoria
3/25/2018 06:28:30 am
Ok, zaraz wniosę poprawki redakcyjne :) Tekst napisany tak "naprędce". Pewnie dorzucę też jeszcze kilka zdjęć na dniach. Połowa przyjemności po mojej stronie :)
Reply
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |
VICTORIA TUCHOLKA |
|