Wracając jednak do wyprawy do Sochaczewa, oczywiście musiałam jakoś oswoić rzeczywistość, która kompletnie zaczęła mi się wymykać spod kontroli. Tego wszystkiego nie było w planie - drogich leków, niezliczonych podróży tam i z powrotem do szpitali, przychodni, całej tej wyprawy do Sochaczewa. Ja to przecież takie podróże robię zwykle dla czystej przyjemności, a nie dla jakiegoś chirurga, zmęczona, z bolącym kolanem. No więc starałam się oczywiście wyłapać jakieś osobliwe akcenty wokół mnie, które byłyby bezapelacyjną kropką nad "i" nadającą sens całej tej wyprawie. Oprócz pól facelii błękitnej - tak! ponownie na nie trafiłam, niestety w drodze powrotnej przez remontowane miasto zgubiłam rondo kierujące na A2 i wracałam inną drogą, a tam moim oczom ukazały się bezkresne pola maków. Coś pięknego!
Piątkowa wyprawa ze skierowaniem do chirurga ostatecznie zawiodła mnie na koniec świata, czyli aż do samego Sochaczewa. Doszukiwałam się zadośćuczynienia za ten finansowo-czasowy poślizg w samym fakcie tego, że w ogóle zostałam przyjęta przez lekarza, bo w pięciu innych miejscach, w których byłam wcześniej, mnie zbywano. Z pierwszego z nich wciąż oczekuję na telefon w związku z ustaleniem daty wizyty zapewne w dalszej niż bliższej przyszłości. Do tego czasu pewnie noga by mi uschła i odpadła, bo zapewne recepcjonistka zapomniała o tym, że kiedykolwiek tam byłam. Myślałam również, że nie mogło mi się lepiej trafić - lekarz młody, przystojny, w prawdzie żonaty, no cóż nie ma ideałów, ale byłam w błędzie. Gdyby otworzył ranę, zapewne byłabym już zdrowa, a tak w weekend borykałam się z dreszczami, gorączką, bólem głowy i stawu kolanowego. Dopiero w poniedziałek rana została otworzona i zaczęła się powoli oczyszczać.
Wracając jednak do wyprawy do Sochaczewa, oczywiście musiałam jakoś oswoić rzeczywistość, która kompletnie zaczęła mi się wymykać spod kontroli. Tego wszystkiego nie było w planie - drogich leków, niezliczonych podróży tam i z powrotem do szpitali, przychodni, całej tej wyprawy do Sochaczewa. Ja to przecież takie podróże robię zwykle dla czystej przyjemności, a nie dla jakiegoś chirurga, zmęczona, z bolącym kolanem. No więc starałam się oczywiście wyłapać jakieś osobliwe akcenty wokół mnie, które byłyby bezapelacyjną kropką nad "i" nadającą sens całej tej wyprawie. Oprócz pól facelii błękitnej - tak! ponownie na nie trafiłam, niestety w drodze powrotnej przez remontowane miasto zgubiłam rondo kierujące na A2 i wracałam inną drogą, a tam moim oczom ukazały się bezkresne pola maków. Coś pięknego!
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |