Ostatnio, zajeżdżając pod lokalną piekarnię, zaparkowałam przed tablicą ogłoszeń i moją uwagę przykuł plakat informujący o wystawie rysunków ś.p. Tadeusza Stachowicza w Pałacyku Toeplitza w Otrębusach. Postanowiłam się tam wybrać w wolnej chwili, ale oczywiście natłok różnych obowiązków sprawił, że o swoim postanowieniu przypomniałam sobie dopiero, kiedy stanęłam dzisiaj w tym samym miejscu, jakby czekało na mnie?!, po to, aby znowu kupić chleb. Z uwagi na zmęczenie postanowiłam jednak ponownie odłożyć wizytę w pałacyku na inny dzień, kiedy umysł będę miała jasny i spokojny na tyle, aby nie tylko obcować z prawdziwą sztuką, ale również się w nią należycie wczuć. Mimo to przypadkiem trafiłam dzisiaj na nagranie, w którym Pan Tadeusz Stachowicz opowiadał o tym, jak powstawał obraz św. Tadeusza Judy, który można podziwiać w Parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Otrębusach. Parafia zasługuje z resztą na uwagę, jeżeli chodzi o dzieła sztuki. Wisi tam jeden z moich ulubionych obrazów sakralnych "Zwiastowanie" Marka Szmidla (mam nadzieję, że właściwie odmieniłam nazwisko artysty, jeżeli nie, to proszę o informację, natychmiast poprawię pisownię). Osobiście sztuka sakralna nie jest przedmiotem jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania. Rzadko obrazy w kościołach zachwycają mnie tak jak obraz Marka Szmidla. W przypadku jednak obrazu św. Tadeusza Judy niezwykle poruszyła mnie geneza powstania tego obrazu. Zachęcam więc do obejrzenia tego krótkiego wywiadu, w którym Pan Tadeusz Stachowicz opowiada nie tylko o swojej osobistej motywacji do namalowania obrazu, o kolejnych fazach powstawania dzieła, ale również o swoim podejściu do warsztatu malarza. Dla mnie ten krótki wywiad był niezwykle inspirujący jako dla osoby, która stawia swoje pierwsze, nieśmiałe i niedoskonałe skądinąd kroki w rzemiośle artystycznym. Wywiad był również poruszający, jeżeli chodzi o osobiste wyznania malarza, które sprawiły, że moje podejście do wystawy zmieniło się znacząco w stosunku do mojej wcześniejszej ambiwalentnej postawy - maluję, rysuję, tworzę, być może wypadałoby czasami popatrzeć na twórczość prawdziwych artystów, a może lepiej nie, może to jedynie przytnie mi skrzydła w moich działaniach artystycznych. Z tym ostatnim zawsze trzeba się liczyć. Brak weny dotyka prędzej czy później każdego artystę. Zmusza do poszukiwania nowych miejsc, doświadczeń, inspiracji. Zmusza do wyruszenia w drogę, w podróż w poszukiwaniu ulotnej muzy. Przede wszystkim jednak w tym krótkim filmie znalazłam to, co jest mi niezbędne w przypadku spotkania z każdym człowiekiem - otwartości. Otwartości, bez której nie sposób mi się do nikogo zbliżyć. Otwartość Pana Tadeusza Stachowicza odarła dla mnie jego osobę z pozbawionej człowieczeństwa posągowości, jaka niemiłosiernie bije z poświęconych mu nekrologów czy opisów niezliczonych wystaw poświęconych jego twórczości w okolicznych miastach (z całym szacunkiem dla autorów). Widzę człowieka. Nie artystę. Widzę przede wszystkim człowieka. Czuję każde jego słowo jak drżącą gdzieś głęboko w piersi strunę. Nie ukrywam, że poza moim osobistym poczuciem, że Pan Tadeusz Stachowicz gdzieś mnie tam do siebie (do swoich prac) próbuje usilnie przyciągnąć z bliżej dla mnie jeszcze niewiadomych powodów, to ten wywiad dodatkowo mnie zmotywował i wręcz sprawił, że odwiedziny w Pałacyku Toeplitza w Otrębusach znalazły się na górze mojej listy zadań na najbliższe dni. Dzisiaj akurat ruszyłam wreszcie do przodu z niektórymi zaległymi projektami, być może to również jest zasługa Pana Tadeusza Stachowicza (być może stwierdził, że koniec już wymówek, dziecko, a pomogę Ci, natchnę, weź to rzuć na papier wreszcie i chodź!), więc mogę wreszcie z czystym sumieniem oddać się obcowaniu z prawdziwą sztuką i was również zachęcam do odwiedzenia wystawy. Intuicja podpowiada mi, że na pewno warto. W końcu nie samym chlebem człowiek żyje:
Ostatnio, zajeżdżając pod lokalną piekarnię, zaparkowałam przed tablicą ogłoszeń i moją uwagę przykuł plakat informujący o wystawie rysunków ś.p. Tadeusza Stachowicza w Pałacyku Toeplitza w Otrębusach. Postanowiłam się tam wybrać w wolnej chwili, ale oczywiście natłok różnych obowiązków sprawił, że o swoim postanowieniu przypomniałam sobie dopiero, kiedy stanęłam dzisiaj w tym samym miejscu, jakby czekało na mnie?!, po to, aby znowu kupić chleb. Z uwagi na zmęczenie postanowiłam jednak ponownie odłożyć wizytę w pałacyku na inny dzień, kiedy umysł będę miała jasny i spokojny na tyle, aby nie tylko obcować z prawdziwą sztuką, ale również się w nią należycie wczuć. Mimo to przypadkiem trafiłam dzisiaj na nagranie, w którym Pan Tadeusz Stachowicz opowiadał o tym, jak powstawał obraz św. Tadeusza Judy, który można podziwiać w Parafii Najświętszej Marii Panny Matki Kościoła w Otrębusach. Parafia zasługuje z resztą na uwagę, jeżeli chodzi o dzieła sztuki. Wisi tam jeden z moich ulubionych obrazów sakralnych "Zwiastowanie" Marka Szmidla (mam nadzieję, że właściwie odmieniłam nazwisko artysty, jeżeli nie, to proszę o informację, natychmiast poprawię pisownię). Osobiście sztuka sakralna nie jest przedmiotem jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania. Rzadko obrazy w kościołach zachwycają mnie tak jak obraz Marka Szmidla. W przypadku jednak obrazu św. Tadeusza Judy niezwykle poruszyła mnie geneza powstania tego obrazu. Zachęcam więc do obejrzenia tego krótkiego wywiadu, w którym Pan Tadeusz Stachowicz opowiada nie tylko o swojej osobistej motywacji do namalowania obrazu, o kolejnych fazach powstawania dzieła, ale również o swoim podejściu do warsztatu malarza. Dla mnie ten krótki wywiad był niezwykle inspirujący jako dla osoby, która stawia swoje pierwsze, nieśmiałe i niedoskonałe skądinąd kroki w rzemiośle artystycznym. Wywiad był również poruszający, jeżeli chodzi o osobiste wyznania malarza, które sprawiły, że moje podejście do wystawy zmieniło się znacząco w stosunku do mojej wcześniejszej ambiwalentnej postawy - maluję, rysuję, tworzę, być może wypadałoby czasami popatrzeć na twórczość prawdziwych artystów, a może lepiej nie, może to jedynie przytnie mi skrzydła w moich działaniach artystycznych. Z tym ostatnim zawsze trzeba się liczyć. Brak weny dotyka prędzej czy później każdego artystę. Zmusza do poszukiwania nowych miejsc, doświadczeń, inspiracji. Zmusza do wyruszenia w drogę, w podróż w poszukiwaniu ulotnej muzy. Przede wszystkim jednak w tym krótkim filmie znalazłam to, co jest mi niezbędne w przypadku spotkania z każdym człowiekiem - otwartości. Otwartości, bez której nie sposób mi się do nikogo zbliżyć. Otwartość Pana Tadeusza Stachowicza odarła dla mnie jego osobę z pozbawionej człowieczeństwa posągowości, jaka niemiłosiernie bije z poświęconych mu nekrologów czy opisów niezliczonych wystaw poświęconych jego twórczości w okolicznych miastach (z całym szacunkiem dla autorów). Widzę człowieka. Nie artystę. Widzę przede wszystkim człowieka. Czuję każde jego słowo jak drżącą gdzieś głęboko w piersi strunę. Nie ukrywam, że poza moim osobistym poczuciem, że Pan Tadeusz Stachowicz gdzieś mnie tam do siebie (do swoich prac) próbuje usilnie przyciągnąć z bliżej dla mnie jeszcze niewiadomych powodów, to ten wywiad dodatkowo mnie zmotywował i wręcz sprawił, że odwiedziny w Pałacyku Toeplitza w Otrębusach znalazły się na górze mojej listy zadań na najbliższe dni. Dzisiaj akurat ruszyłam wreszcie do przodu z niektórymi zaległymi projektami, być może to również jest zasługa Pana Tadeusza Stachowicza (być może stwierdził, że koniec już wymówek, dziecko, a pomogę Ci, natchnę, weź to rzuć na papier wreszcie i chodź!), więc mogę wreszcie z czystym sumieniem oddać się obcowaniu z prawdziwą sztuką i was również zachęcam do odwiedzenia wystawy. Intuicja podpowiada mi, że na pewno warto. W końcu nie samym chlebem człowiek żyje:
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |