July 2022
June 2022
May 2022
April 2022
March 2022
February 2022
January 2022
December 2021
November 2021
October 2021
September 2021
August 2021
July 2021
June 2021
May 2021
April 2021
March 2021
February 2021
January 2021
December 2020
November 2020
October 2020
September 2020
August 2020
July 2020
June 2020
May 2020
April 2020
March 2020
February 2020
January 2020
December 2019
October 2019
September 2019
August 2019
July 2019
June 2019
May 2019
April 2019
March 2019
February 2019
January 2019
December 2018
November 2018
October 2018
September 2018
August 2018
July 2018
June 2018
May 2018
April 2018
March 2018
February 2018
January 2018
December 2017
November 2017
October 2017
September 2017
August 2017
July 2017
June 2017
May 2017
April 2017
March 2017
February 2017
January 2017
December 2016
November 2016
October 2016
September 2016
August 2016
July 2016
June 2016
May 2016
April 2016
March 2016
February 2016
December 2015
November 2015
October 2015
September 2015
August 2015
July 2015
June 2015
May 2015
April 2015
March 2015
February 2015
January 2015
December 2014
November 2014
October 2014
September 2014
August 2014
July 2014
June 2014
May 2014
April 2014
March 2014
February 2014
January 2014
December 2013
November 2013
October 2013
September 2013
August 2013
July 2013
June 2013
May 2013
April 2013
March 2013
February 2013
January 2013
November 2012
September 2012
June 2012
May 2012
April 2012
March 2012
February 2012
January 2012
December 2011
November 2011
October 2011
September 2011
July 2011
June 2011
May 2011
If you like my photos, you can buy them here. Po drodze na Święty Krzyż urzekła mnie mozaika okolicznych bukowo-jodłowych lasów. Potem z tarasu widokowego na wieży kościoła w Świętym Krzyżu mogłam podziwiać je w całej okazałości. Ze wszystkich atrakcji ta sprawiła mi chyba najwięcej przyjemności. Z uwagi na długi weekend na miejscu były tłumy. Wspinaczka na wieżę łagodziła temperamenty co bardziej hałaśliwych osób i poczucie ogólnego zmęczenia turystycznym charakterem miejsca. Polecam również spacer z parkingu na Święty Krzyż kamienistym szlakiem przez las. Choć i tutaj nie brakowało ludzi, można było zawsze przystanąć i znaleźć ukojenie w uroku budzącej się do życia przyrody. Na szyszki jodłowe jeszcze za wcześnie. Dojrzewają dopiero na przełomie września i października. Z ich pokaźnych łusek wykonywałam kolczyki. Udało mi się jednak znaleźć co nieco w warstwie zbutwiałych liści. Raptem przed weekendem odżyła we mnie ponownie tęsknota za pierwiosnkami lekarskimi. Bezskutecznie dzwoniłam i pytałam o dostępność w pobliskich szkółkach krzewów i roślin. Pan Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy. Postanowił przychylić mi trochę tego nieba. Na terenie Skansenu Etnograficznego w Tokarni widziałam całe ich łany. Droga do Chęcin również usłana była licznymi ich kępami. Wyprawa do Piekła oznaczać mogła tylko jedno. Moc wrażeń. Turystą być i oczywiście zgubić telefon. Na szczęście ten na górze znowu mnie poratował. Z nieba spadł mi anioł stróż w postaci rannego skowronka rowerzysty i choć zasięgu oczywiście w jaskini nie było, udało mi się odnaleźć telefon z pomocą pożyczonej od niego latarki. Mądry Polak po szkodzie. Eksploracji jaskiń, zwłaszcza tych piekielnych stało się zadość. Poniżej zdjęcie naciekowych na ścianach jaskini. Zdjęcie sklepienia Piekła skojarzyło mi się, jak na ironię losu, z wypolerowanymi kamiennymi płytami wnętrza kaplicy bazyliki na Świętym Krzyżu. Mogłabym tak stać i się zachwycać cały czas. Po prostu piękno w najczystszej postaci. Podczas mojej wyprawy do Piekła, dobre duchy czuwały i nade mną i nad Herr Golfem. Po moim powrocie czekała na mnie taka miła niespodzianka. To zapewne piechur, którego dojrzałam wcześniej znikającego w oddali na ścianie lasu. Herr Golf wszedł jakiś czas temu w fazę częściowego funkcjonowania na powietrze zwłaszcza na długich przebiegach. Najwyraźniej postanowił poeksperymentować również z zielonymi źródłami energii, sądząc po zapasie trawy, którą poczynił na dalszą część naszej podróży. Nie śmiałam go jej pozbawiać także do centrum kulturalnych Kielc udaliśmy się, dzierżąc bezczelnie w zderzaku pokaźną garść trawy :) No przecież to tylko wiejski Golf III i to jeszcze spod ciemnej pruszkowskiej gwiazdy! Podczas mojego spontanicznego krótkiego przystanku celem spaceru po Rezerwacie Kadzielnia w Kielcach w poszukiwaniu chwil zachwytu, dołączył do mnie mój dobry kielecki duch od pięknych momentów. Dzięki niemu poznałam chyba wszystkie kocie ścieżki! Przy okazji polecam Wam stronę Marcina: http://pieknemomenty.blogspot.com/ Jeżeli macie jakieś piękne momenty, które chcielibyście uwiecznić lub szukacie kieleckich inspiracji, to z całą pewnością warto zajrzeć na https://www.facebook.com/pieknemomenty/ Z racji tego, że na Kadzielni z biegiem dnia zrobiło się nieprzyjemnie tłoczno, a ja miałam dość tłumów pod pracowitym majowym weekendzie w Tokarni, pożegnałam mojego znajomego i udałam się w dalszą podróż w Góry Świętokrzyskie naiwnie wierząc w to, że znajdę tam upragnioną ciszę i spokój. Zanim jednak udało mi się opuścić Kielce, "zawiało" mnie przypadkiem z braku nawigacji do Rezerwatu "Wietrznia", do którego odwiedzenia zachęcał mnie wcześniej tego dnia mój kielecki przyjaciel. Uznałam, że skoro już ten na górze robi mi takie psikusy, no to chociaż zrobię mały rekonesans. Przyznam, że Wietrznia zrobiła na mnie swoją monumentalnością jeszcze większe wrażenie niż Kadzielnia i z całą pewnością jeszcze tutaj wrócę na dłuższą eksplorację. Tym bardziej, że raz pobłądziwszy, nie będę już miała problemu ze znalezieniem drogi ponownie. A tak na marginesie, jak dla mnie mnogość i różnorodność terenów zielonych to cecha wyróżniająca Kielce spośród innych miast. If you like my photos, you can buy them here. Napis na ścianie u wejścia do krypt bazyliki na Świętym Krzyżu przypomina mi o tym, aby pochopnie nie oceniać innych. Doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że w życiu bywa różnie. Gdy pomyślę o sobie sprzed 10 lat, myślę, że nie poznałaby siebie z dzisiaj. Nie pomyślałaby, że mogłaby obejść się bez tak wielu rzeczy, bez których wówczas nie wyobrażała sobie życia. Dzisiaj wszystkie te rzeczy są tak kompletnie nieistotne. Zanim więc zlekceważysz żebraka, pamiętaj, że ten na górze może Ci kiedyś wykręcić taki numer, że sam znajdziesz się na ulicy. Milczenie jest złotem. Milczeć jak mnich. Ot, wyzwanie. Słuchać uważnie, milczeć wymownie, obserwować bacznie. W dalszym ciągu: Łysica, Św. Katarzyna, Bodzentyn
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |