sadźca purpurowego (Eupatorium purpureum)
Jakieś trzy lata temu podczas spontanicznej eksploracji Biebrzy i okolic, miałam okazję skosztować specjałów kuchni żydowskiej w restauracji Tejsza w Tykocinie. Akurat pechowo się złożyło, że zabrakło deseru. Słynnych żydowskich hamantaszy. Nie mogłam przeboleć tego niefartu, bo nie wiedziałam, kiedy znowu będę miała okazję zawitać w tykocińskie progi. Pozostało mi spróbować swoich sił w samodzielnym upieczeniu tych tradycyjnych żydowskich ciastek. Jak się okazało, moja wersja była zdecydowanie skromniejsza od oryginalnego wypieku. Ten oryginalny niewiele ma wspólnego z pierwszym wrażeniem drożdżówki, jakie być może mogą sprawiać hamantasze na zdjęciach. Podobnie niepozorne nadzienie makowe i śliwkowe dalece odbiega od smaków, do których jesteśmy przyzwyczajeni w kuchni polskiej. Niuanse smakowe nie do opisania. Ich wyjątkowość tkwi w kompozycji, a ta jest z pewnością tajemnicą piekarza. W ostatnią burzliwą pod każdym względem sobotę w powietrzu oprócz burzowych chmur i myśli wisiała wizja wyprawy w tykocińskie strony, wróciła mi również myśl o hamantaszach, więc spontanicznie nieco bez wiary w cuda napisałam do Tejszy z zapytaniem, czy następnego dnia istniałaby szansa na zakupienie tego specjału. Cóż to była za radość, radość mojego wewnętrznego dziecka, gdy stojąc przed kontuarem na pytanie, czy są hamantasze, otrzymałam od właścicielki odpowiedź twierdzącą. Czego by złego o zaciskaniu pasa nie mówić, ma ono jedną wielką zaletę. Zaczyna się rozumieć istotę postu. Człowiek cieszy się jak dziecko (i przy okazji cieszy również i tego, kto takie małe cuda potrafi robić), gdy już wreszcie po okresie wyrzeczeń i w poczuciu docenienia swojego własnego trudu pozwoli sobie od święta na spełnienie jakiejś zachcianki, a przy okazji oczywiście celebruje ją z należytym szacunkiem. Lubię celebrować te okruchy życia w ciszy i spokoju. Następnym razem zrobię to chętnie nad brzegiem jakiejś dzikiej wody. Dziękuję Restauracja Tejsza! Rusałka admirał (Vanessa atalanta) na kwiatostanach
sadźca purpurowego (Eupatorium purpureum)
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |